Autor Wątek: weekend we Lwowie  (Przeczytany 9757 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Burba

  • Gość
weekend we Lwowie
« dnia: Wrzesień 09, 2008, 17:32:30 »
W ostatni weekend wyskoczyłem sobie do Lwowa. Miasto piękne, hotel Lviv - dosyć "klimatyczny", ale za to tani, przy samej starówce i ze strzeżonym parkingiem. Ogólnie tanio i ładnie. Benzyna za ok. 3,50pln. Tylko granica przyciężkawa - ukraińcy mają obsesję na punkcie produkowania różnych papierków - za jednym przejazdem kontrolują przy 3 różnych budkach i garść papierów które się produkuje przy pierwszej na końcu zabierają dla siebie (poza kwitkiem "imigracyjnym"). Trzeba mieć jakiś cel podróży - nie można powiedzieć że się jedzie w ciemno. Podobno najlepiej wpisywać na głupa jakąś nazwę hotelu - jak jedziesz do kijowa to hotel Kijew jak do Lwowa to hotel Lviv itd. ;-). W hotelu też produkuja mnóstwo kwitków.
Polacy natomiast strasznie wolno - wręcz ostentacyjnie leniwie odprawiają (wjeżdżających do kraju) i strasznie trzepią wszystkich. Do tej pory śmiałem się z Serbów, którzy i rok temu i w tym roku pytali nas czy czegoś w kufrach nie przemycamy - ale Polacy ich przebili: celnik kazał mi wszystkie 3 kufry otwierać  :deadlol:.
Na wjazd na Ukrainę czekaliśmy w sumie ok 40min a przy powrocie chyba ponad 1,5h. Ale z tego co patrzyłem w informacji straży granicznej to zdarza się że osobówki czekają nawet 12h (!!!) - czyli mieliśmy szczęście (wg. informacji "bywalców" w weekendy kolejki są mniejsze).
Co do traktowania motocyklistów - polski pogranicznik jak grzecznie stanąłem w kolejce (bo była krótka - 4 samochody ;-) ) powiedział żebym jechał bokiem - bo motocykle puszczają. Potem jak u ukraińców ominąłem kolejkę to się już ukrainiec przychrzanił - ale powiedziałem, że polacy tak kazali i się odczepił. Przy powrocie z kolei polska pograniczniczka się przychrzaniła że się wpycham - ale znów się powołałem na polskiego pogranicznika i też sobie dała siana :-).
I uwaga - po stronie ukraińskiej stoją z radarem. Mnie złapali na 82km/h a podobno było ogr. do 40. Jakoś nie widziałem. Ale puścił bez ceregieli.

Aaa... i jak wracałem, to między Krasnymstawem a Lublinem, w Fajsławicach widziałem gościa na srebrnym 4tx.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2008, 17:35:22 wysłana przez Burba »

Offline Jumbojack

  • TDM User
  • Czarnków
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 24
    • moje drugie hobby
Odp: weekend we Lwowie
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 15, 2008, 15:17:51 »
Gratuluję wyjazdu!
Ja właśnie wróciłem z Krymu (niestety nie moto) i muszę powiedzieć, że na drogach Ukrainy jest niezłe rodeo. Obowiązuje ogólnie przyjęta zasada, że pierwszeństwo ma większy, a rację ten z głośniejszym klaksonem. Jazda w nocy, w miastach na światłach postojowych to norma. Znaki drogowe i sygnalizacja świetlna pełni rolę jedynie doradczą dla kierowców. Każde miejsce jest dobre, aby zaparkować – nie wyłączając wewnętrznego pasa ruchu na rondzie (!). Motocykli praktycznie nie widać, tak samo jak kultury jazdy.
Zastrzegam, że moje odczucia są subiektywne, bo w oczy zawsze bardziej rzucają się zachowania nietypowe.

Zośka

  • Gość
Odp: weekend we Lwowie
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 16, 2008, 10:04:08 »
Gratuluję  :deadtop4:
Ja i Tommy już wiele razy mielismy ochote na zwiedzenie Lwowa, ale jak sobie pomyslę o tym dzikim tlumie na granicy, tępych capajcach i wertepach zamiast dróg, to......... odechciewa się  :deadflop:

Burba

  • Gość
Odp: weekend we Lwowie
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 18, 2008, 20:23:19 »
eee.. przesadzacie :-). Wertepy na drogach nie takie straszne - tylko na jedną poważną dziurę się natknąłem (w samym Lwowie) i raz na trasie trafiłem na nadlewkę sporą - tak że mi zawieszenie z przodu pierwszy raz w życiu dobiło - ale w sumie efekt był jedynie słuchowy. Ale i tak to znacznie lepsze niż dziesiątki kilometrów "tarki" jak np. na bukowinie w Rumunii. Żeby kierowcy coś nie tak robili nie zauważyłem (może mnie Albania uodporniła skutecznie ;-) ). Ale fakt, że lepiej nie zapieprzać tylko jechać +/- przepisowo. Drogowskazy mnie do Lwowa zaprowadziły jakoś - bo gps'a w ogóle nie zabrałem - ale fakt że jest ich mało. Ale i tak zero błądzenia. Nie ma co demonizować.
I pogranicznicy i milicja dla motocyklistów całkiem mili. We Lwowie spotkaliśmy dwóch motocyklistów z polski na nówkach bmw 1200 chyba R i LT (bokser i cegła). I jeszcze na stacji jeden z pompiarzy był motocyklistą (nowy IŻ 250 - nigdy takiego nie widziałem wcześniej)

Offline sietmen75

  • MotoFazA
  • TDM User
  • Wrocław
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 4503
  • Statler & Waldorf
Odp: weekend we Lwowie
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 20, 2008, 11:42:23 »
 O0
Burba, czekamy na jakies fotki ... 
Roots Bloody Roots