Plan był o tyle szatański że było to naprawdę sporo kilometrów po wymagających szosach, lecz moja energia i zapał do zobaczenia rodzinnego miasta był silniejszy od obaw. 11 w czechach jest za prawdę wartościową drogą. obfituje w mnóstwo zakrętów w najróżniejszej konstelacji, gdzie człowiek jedzie jak w transie, nie zdając sobie sprawy że czas mija, że kilometry lecą. bardzo dobre zakręty, które pozwalają poszaleć, z dobrą widocznością, z dobrą przyczepnością z małym natężeniem ruchu. ( Tiry jednak były ) jechałem od zakrętu do zakrętu z uśmiechem na twarzy, lecz w ogromnym skupieniu,a wierzcie mi, tego ta droga wymaga. najgorzej było w miastach, tam dopadało mnie zmęczenie i ból ( plecy, tyłek ) jazda w korkach, w powolnym ruchu była męką. czekałem tylko momentu, aż wyrwę sie na dalszą część winkli, ich brak powodował odruchy odstawienne , czyli nieskoordynowane ruchy powiek, palców u nóg, skurcze. mrowienie - ogólnie nic przyjemnego. kiedy widzę zakręt, zaczynam się składać , zaglądam w niego jak najgłębiej, pędzę na tej stalowej maszynie to czuje że żyje. cudowne uczucie, a co najważniejsze : likwiduje odruchy odstwienne . już na Słowacji, na południe od Cadca , trzeba skręcić w lewo na drogę 520 na zakamenne. czytałem że tam są fajne winkle. i tak jadę, jadę, zaczynam mieć nieskoordynowane ruchy powiek i kolan, i ja sie pytam , gdzie ta droga ? ja sie pytam. okazało się że pytałem bikera z Czech, który piękną czechizną mi odpowiedział że jestem tuz przed. dalej pojechaliśmy razem. i mym oczom ukazał się cud. nagle wyrasta nowa droga, kreta jak jelita w mych trzewiach, a zerowym ruchu, z szerokimi zakrętami gwarantującymi wyborną widoczność. mimo iż był to setny, setny kilometr trasy, znów dałem w palnik jak trza, i razem z pepikiem pozamykaliśmy to co na winklach zamknięte być powinno. było super, genialnie, spektakularnie. na koniec pomachaliśmy sobie i on zawrócił. polecam ta drogę. reszta drogi to dalej 520, przez suchą horę do ukochanego Zakopca. zrobiłem tego dnia 750 km, mimo fizycznego zmęczenia byłem naprawdę szczęśliwy, i usatysfakcjonowany. końcówkę jechałem wolno, celebrowałem te kilometry, podziwiałem znajowe krajobrazy.witając sie z rodziną w końcu .CDN