Autor Wątek: Tour de Balaton i Budapeszt 19-27 lipca 2009  (Przeczytany 10255 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Voyager

  • Gość
Tour de Balaton i Budapeszt 19-27 lipca 2009
« dnia: Lipiec 29, 2009, 01:12:04 »
To była moja pierwsza dalsza podróż nie licząc wypadu do Pragi w zeszłym roku. Z tym  że nie jechałem w głąb Węgier tylko zaliczyłem objazdówkę "tour de Balaton  :deadgrin:" oraz Budapeszt i  tor Hungaroring. Trasa nad Balaton zajęła mi dużo czasu gdyż wyruszałem w deszczu i tak do 1/3 Słowacji. Ponieważ wymyśliłem sobie coby jechać najkrótszą trasą to trasa widoła mnie nie zawsze pierwszej jakości drogami lokalnymi z górskimi serpentynkami włącznie i byłoby super gdyby nie to że wydłużony czas spędzony w siodle spowodował bolesność 4 liter, oraz karku nie wywołując bynamniej u mnie ekstazy  :deadeekani:.  Ostatecznie z kilkoma przerwami po drodze (w tym na zwiedzenie okolic zamku w Bojnicach) ok godz 23.00 dotrałem do Balatonfured zapewne na ten sam Camping co kolega 83matys  :deadbeer: Camping i owszem rozbudowany plus jakis tam basen ale ja akurat trafilem tam z musu gdyż zrobilo się póżno i nie miałem już sił szukać czegoś tańszego. Za 2 osoby, namiot i motocykl cena 120 zł i jeszcze bym to przeżył ale doba kończyła się o 12.00 czyli coby skorzystać z ew atrakcji campingu musiałbym rozpocząć nową dobę, a tak rozbicie namiotu, nocleg i znów składanie namiotu i w drogę. Z ww miejscowosci udałem się na pólwysep Tihany gdzie bardzo godny widok na panoramę Balatonu się rozpościera i jest kilka zabytków. Po spacerku zjazd w dół i trochę plażowania woda w tym dniu 23 C powietrze 27, popołudniu dalej w drogę na camping w Badasconytomei. Camping czysty nie bardzo zaludniony taka oaza spokoju cena ok 53 zł za 2 osoby, namiot, motocykl i doba do 15.00  :deadtop4: co pozwoliło z rana dnia następnego spokojnie oddać się sportom wodnym jak leżenie plackiem czy moczenie przyrodzenia  :headbang: temp. wody 24 C powietrze 28. Sama miejscowość położona niedaleko powulkanicznej górki oraz odwiedzonych po południu ruin zamku w Szigliget już w drodze na Pd stronę Balatonu. Z zamku bardzo piękne widoczki. Tego dnia dotarłem do "letniej stolicy Węgier" czyli Siofok. Jakoś na początku nie mogłem namierzyć campingu więc zapytałem gostka z obsługi na stacji paliw. A ten łapie za telefon i gdzieś dzwoni i po chwili dogadujemy się ,że jego znajomi udostępnią kawałek ogródka. Niestety nie zapodał ceny a ja wcześniej nie uprzedziłem, że ino jedna nocka wchodzi w grę więc postanowiłem dobrym ludziom nie zawaracać gitarry i poszukałem "normalnego" campingu. W końcu pod koniec miejscowości takowyż znalazłem. Niezbyt wielki, 2 km od ichniego odpowiednika Krupówek i za cenę także ok 54zł  to się rozbilim. Najpierw spacer na tą ich rozrywkową ulicę a tam faktycznie tętni nocne życie, co chwila dyskoteka, restauracja itp, automaty do gier. Przy jednym z lokali dziewczyny gibią się jedna przy wejściu druga na ladzie zachęcając do wejścia ale twardym byłem i na pytanie towarzyszki co się tak tam gapię odparłem, że intersują mnie wyłącznie aspekty etnograficzne   miejscowej kultury :deadangel: Niestety ta noc nie należała do moich szczęśliwych albowiem okazało się, że camping leży ze 20-30m od torów kolejowych i ok 6 nad ranem obudził mnie hałas przejeżdżającego stalowego potwora towarowego, a że śpiąć na macie głowę miałem przy ziemi wrażenie akustyczne było takie jakby ten skład miał po mnie przejechać. Szczerze mówiąc przebudzenie miałem dość nagłe co wybiło mnie ze spokoju i już do 8 rano nasłuchiwałem czy może kolejny z potworów zechce po mnie przejechać  :deadflop: Ale okazało się też, że inni w takich warunkach śpią w najlepsze  :deadeek: Po rannym posiłku i spakowaniu się  - doba do 12.00 - pozostawiłem motorek z bagażami przy campingu i udałem się na plażę scenariusz wiadomy (woda, plaża, woda ,plaża, woda  , plaża) temeperatur nie odczytałem nigdzie ale znów było o ok 1 w górę i wody i powietrza. Po południu wyjazd do Budapesztu na jak się okazało całkiem przyjemny camping. Późno już więc ew dalszymi spostrzeżeniami podzielę się może bardziej o rozsądnej porze. Na razie podsumuję tylko że polecam tamte rejony na wakacje w tym z dziećmi ale o tym w następnym odcinku  :deadbabbo:

Voyager

  • Gość
Odp: Tour de Balaton i Budapeszt 19-27 lipca 2009
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 30, 2009, 00:16:10 »
Kontyniu moja poprzednią wiadomośc. W Budapeszczie zatrzymałem się na Campingu Haller przy ul. o tej właśnie nazwie. Cena za zestaw pojad, namiot, 2 osoby to ok 80 zł za noc ale uwaga miła niespodzianka 3 noc gratis  :deadtop4: Na Campingu całkiem czysto, osobne stoiska do mycia garków i prania w tym udostępnione już w cenie 3 pralki. Ponadto już bez żadnycyh dopłat internet Wifi znaczy bezprzewodowy. (mój telefonik to obsługuje, a tak to ludziska laptopy i inne palmtopy mieli) W odległości ok 500 m stacja metra skąd 5 przystanków do ścisłego centrum. Miałem okazję spotkać ciekawych ludzi np. Koreańczyk, który w pojedynkę robił rowerem traskę z Francji do Serbii oraz już z naszych klimatów Kubę z pomorza, który na Hondzie Transalp właśnie wracał z podróży na Bliski Wschód - naprawdę sympatyczny człowiek no i podziwiam takich samotnych jeźdzców bo sam w pojedynkę raczej bym nie cisnął w dzicz (za rozmowny jestem :deadbeer:). Ja narzekałem na 38 stp upał w Budapeszczie a jemu przytrafiło się 51 stp w cieniu  :deaddrop:. Oczywiście mój pobyt w stolicy Węgier związany był między innymi z wyścigami na Hungaroringu, gdyż postanowiłem zobaczyć na żywo to co znałem z telewizji i... zawiodłem się w pewnym sensie. To znaczy bilecik na jakąś tam trybunę kosztował ładny grosz tj ok 700 zł a w zamian widziało się fragment toru i kapkę mały i odległy telebimek, do którego oglądania dokupiłem  w miejscowym  Tesco małą lornetkę, bo inaczej nie dało rady dojrzeć kto jest na jakim miejscu i jakie ma czasy np.  O rozumieniu jakichkolwiek komentarzy też nie było mowy bo albo ich nie było słychać albo były w języku węgierskim  :deadeekani: Czyli jak np. na kwalifikacjach wypadek miał Felippe Massa to i tak ludzie przed telewizorami w Polsce szybciej wiedzieli o co kaman niż ja tam na miejscu. Jednym słowem chyba drugi raz się na tego typu imprezę nie wybiorę bo choć może i otoczka fajna ale jednak kapkę to nie ekonomicznie wychodzi w stosunku widok do ceny. Przy okazji przyczyniłem się do upadku teamu BMW Sauber gdyż rozwścieczony wynikami kwalifikacji postanowiłem że nie kupię nawet ich czapeczki  :deadwar:
Powrót do domu zaliczyłem już szybszymi drogami co przy niewątpliwie nabranej większej wytrzymałości pewnych części ciała spowodowało, że byłem zdecydowanie mniej zmęczony.

Wnioski końcowe:
Balaton  - fajne miejsca na wypoczynek w zależności od preferencji - bardziej spokojna i ładniejsza widokowo północ, kurortowe południe ale bez przeludnienia na plażach.
Plaże typowe jeziorne znczy trawiaste, ale dno przyjemne w dotyku piaszczyste. Na Pn szybciej robi się głebiej bo 120cm już po ok 20 m a na pd 120 cm to i po 150 m od brzegu czyli tam lepiej dla pociech ew osób nie umiejących pływać.
Ceny jak u nas, zarówno benzyny jak i i spożywki czy obiadów w lokalach.
Pogoda i temp wody - w Polsce było w tym czasie ok 22 stp a tam od 27 do 38  i bez deszczu. Woda od 23 stp w górę
Jedyna wada to... że to jednak nie morze (nie szumiało, nie było słone, nie było piaseczku który włazi tam gdzie światło już nie, nie było tłumów na metrze kwadratowym) mimo wszystko mam sentyment do Bałtyku  :deadeekani:

Przejechałem ok 2000 km średnie spalanie 2 osoby, bagaż pedkości do 120 km/h - 5,3 l benzynki na 100 km

Parkowanie w Budapeszcie realizowałem tak, że nawet w strefach płatnego parkowania stawiałem moto na chodniku i nikt się nie przyczepił.

Liczyłem że będę porozumiewał się w języku niemieckim ale to dobre chyba dla starszych ludzi bo młodzi bardziej w angielski się wbili i wyszedł mi język mieszany niemiecko-angielski. Ale w jednym sklepie pani ekspedientka przemówiła po polsku okazało się że jest Ukrainką, która 8 mcy mieszkała w Polsce i przyswoiła naszą mowę bo było łatwiej. Nie wiem jednak jakim cudem nauczyła się węgierskiego  :deadeek: Nio i na stacji metra też spotkałem Węgra, który okazało się studiował na UJ w Krakowie.

Na koniec ku przestrodze - jak kupicie nowy namiot to sprawdzcie go przed wyjazdem ja odpuściłem bo zaufałem marce Hannah ale okazało się podczas rozkładania namiotu że jeden z pałąków ma fabrycznie żle nałożoną jedną z końcówek przez co nie można było w tym miejscu go złączyć. Na szczęście było to na końcowym odcinku i mimo to jakoś namiot stał. Dzisiaj oddałem pałąk na reklamację.

W razie jakichś pytań proszę pisać chętnie odpowiem bo wydaje mi się że okolice Balatonu to niezła alternatywa na wypoczynek.

Offline Mycha

  • TDM User
  • Piaseczno
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 686
  • Niedzielny kierowca
Odp: Tour de Balaton i Budapeszt 19-27 lipca 2009
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 30, 2009, 17:26:49 »
Bardzo fajny wyjazd, dzięki za ciekawy opis  :deadtop4:.
Szkoda że ceny na kempingach dość wysokie jak na polskie standardy, po tygodniu człowiek może zostawić tam u nich swoje średniokrajowe pobory  :deadbandit:.
with great power comes great responsibility

Voyager

  • Gość
Odp: Tour de Balaton i Budapeszt 19-27 lipca 2009
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 31, 2009, 19:14:34 »
Bardzo fajny wyjazd, dzięki za ciekawy opis  :deadtop4:.
Szkoda że ceny na kempingach dość wysokie jak na polskie standardy, po tygodniu człowiek może zostawić tam u nich swoje średniokrajowe pobory  :deadbandit:.

Z tym campingiem przy Badasconytomej to już nie tak drogo zwłaszcza dla zmotoryzowamych inaczej czyli katamaranów bo liczą pojazd i namiot niezależnie od wielkości czyli dla 3-4 osobowej rodzinki opcja pozytywna. Myślę też że przy jednym namiocie a dwóch motkach też możnaby się dogadać jako jeden pojazd.

Offline Mycha

  • TDM User
  • Piaseczno
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 686
  • Niedzielny kierowca
Odp: Tour de Balaton i Budapeszt 19-27 lipca 2009
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 01, 2009, 11:30:47 »
Hmm z tym dogadywaniem przypomina mi się ustalanie noclegu na kempingu w Słowackim Trencinie. W domku z czterema piętrowymi łóżkami mieliśmy nocować ja i poznany na trasie kolega i jego panna na innym moto. Łóżka były dość wąskie, ale i tak kolega zdołał przekonać miłą panią z obsługi, że ponieważ będzie spał z dziewczyną, to oni zajmą tylko jedno miejsce :). Widziałem, że twardo postanowili być uczciwi i faktycznie w sporych niewygodach przekimali nockę przytuleni do siebie na wąskim łóżku  :deadtop4:.
with great power comes great responsibility