Autor Wątek: Ukraina 2013 czyli "Operacja Krym"  (Przeczytany 22328 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Lejdi Rura

  • TDM User
  • Wrocław
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 997
Odp: Ukraina 2013 czyli "Operacja Krym"
« Odpowiedź #15 dnia: Czerwiec 03, 2014, 13:38:54 »
13 sierpnia

Wyjeżdżamy z Lubimovki ok godz 10. Przed wyjazdem zaglądamy jeszcze do garażu obok naszej kwatery gdzie jakiś pan naprawia wołgę.














Sie było na Krymie, nie?














Struktura asfaltu...












Na obiad zatrzymujemy się w tym samym miejscu co w drodze na Krym, w Kherson, w restauracji przy trasie gdzie jedzenie już sprawdzone.







W restauracji jest toaleta z porcelaną w podłodze, zwyczajnym mydłem w kostce i zwykłym ręcznikiem, w który wszyscy po kolei wycierają ręce. Jest to zresztą bardzo popularne, chyba tylko na stacjach zdarzały się ręczniki papierowe i mydło w płynie.

Nocleg znajdujemy przy trasie pod Mikołajewem, dwupokojowy apartament za 650 hr, ze śniadaniem 47.035358,32.103556. Motocykle polecono nam przestawić z parkingu na jakieś podwórko ale dzięki temu stały zamknięte.








Ikkyo: Rano GMisiek wbija w GPS Kijów. W pewnym momencie na wyświetlaczu pojawia się komunikat: NASTĘPNY MANEWR ZA 640km.
To był najbardziej stresujący odcinek całej wyprawy. Wąska dwukierunkowa droga, sznury samochodów z obu kierunków i kozacka fantazja stanowią mieszankę potencjalnie zabójczą. W pewnym momencie zostałem zmuszony do zjechania na przeciwny pas, wprost pod nadjeżdżającego TIRa, dlatego, że kierującemu suvem skończyło się pobocze i nie mógł mnie nim dalej wyprzedzać. Tego dnia zrozumiałem, że bardzo miłym na co dzień Ukraińcom nikt nie tłumaczy na kursach ile razy można umrzeć naprawdę i mieszają rzeczywistość z PlayStation


Lubimovka – Mikolajev ok 390 km

Grzeci: no ale żeby Marianna antonina ???
nasza gwiazda betlejemska.. promyk nadziei , kaganek , promyczek lepszego jutro.. sama Ona .. niczym gwiazdka na tle tego kurwidołka.....
i poszła
i nadzieja umarła
larwa jedna ...

Offline Lejdi Rura

  • TDM User
  • Wrocław
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 997
Odp: Ukraina 2013 czyli "Operacja Krym"
« Odpowiedź #16 dnia: Czerwiec 04, 2014, 11:52:18 »
14 sierpnia

Na śniadaniu mamy do wyboru 'omlet' albo 'jajacznicę'. Zamawiamy jajacznicę i dostajemy jajka sadzone. Żeby dostać naszą jajecznicę należało zamówić omlet...
W planach mamy dojechać do Kijowa i nocować w tym samym hotelu co wcześniej.




























Jedzie się źle bo mamy wiatr w twarz, a mańĸowy GS nie ma odpowiedniej SZYBY TURYSTYCZNEJ więc wieje.. Robimy postój na stacji, GMisiek spogląda na zmęczoną mańkę i mówi: daj, zatankuję Ci. Mańka sama tankuje swoje moto więc nie daje, tylko wsiada i od razu upuszcza motocykl.








Na obiad stajemy przy trasie, Monika i Ikkyo zamawiają chłodnik i dostają zupę w miskach wykonanych z lodu.







Ucha - zupa rybna



















Umierając z gorąca, mańka wyraża życzenie, że chciałaby w końcu zmarznąć dla odmiany. Życzenie się spełnia i z 39 st pod Mikołajewem robi się 19 pod Kijowem, na dodatek zaczyna mżyć.
Miejsc w upatrzonym hotelu nie ma więc ubieramy się cieplej i szukamy czegoś przy trasie. Za którymś razem w końcu się udaje, trafiamy do hotelu z bardzo ładnymi i czystymi pokojami, za 350 hr od pokoju, ze śniadaniem.
Panowie robią zakupy na stacji, na kolację mamy ciastka, ukraińską kiełbasę i polską żubrówkę.


Ikkyo: Tego dnia w okolicach Woznietska kończą nam się hrywny, więc zatrzymujemy się przed Woznietskiem w małej miejscowości i szukamy jakiegoś banku. Jest 10:45, z nieba leje się żar. Dziewczyny zostają przy motocyklach, GMisiek i Ikkyo ruszają do banku. Po odstaniu w dwuosobowej kolejce, pani z okienka pyta o paszport(mamy!) i oznajmia, że kasa będzie czynna od 11:00.
Miły pan stojący obok nas podpowiada, że po drugiej stronie jest następny bank, więc po kilku krokach stajemy przed drzwiami, na których ktoś napisał kursy walut i co najważniejsze jest KLIMA. Przy 38 st. na zewnątrz wiele sobie obiecujemy po wnętrzu. Włazimy do środka i czujemy spadek temperatury. O jakiś 1st. Ludzi napchane, jak przed castingiem do produkcji hollywódzkej, niestety atmosfera jak z filmu Barei. Zagadujemy sąsiada z kolejki o wymianę walut - naturalnie i bezproblemowo. Po jakichś 20 minutach na środek banku wychodzi tęga kierowniczka i lustruje petentów. Ciężarna kobieta zostaje obsłużona bez czekania, a my spytani, czy mamy paszporty. Spoko - 40 minut marynowania się we własnym pocie i GMisiek podchodzi do okienka. Zagaduje o wymianę dolarów na hrywny, podaje paszport i słyszy, że nie wymienią mu pieniędzy, BO NIE!!
Jedziemy dalej bez gotówki, w Woznietsku zatrzymuję się pod markietem i pytam taksówkarza o wymianę walut. Jeden telefon, koleś pokazuje budkę po drugiej stronie skrzyżowania i przeprasza, że musimy podejść sami, bo właściciel nie może zamknąć interesu. Po 3 minutach mamy dolary wymienione na hrywny po kursie lepszym niż bankowy :)


Mikolayev – okolice Kijowa ok. 520 km


Grzeci: no ale żeby Marianna antonina ???
nasza gwiazda betlejemska.. promyk nadziei , kaganek , promyczek lepszego jutro.. sama Ona .. niczym gwiazdka na tle tego kurwidołka.....
i poszła
i nadzieja umarła
larwa jedna ...

Offline Lejdi Rura

  • TDM User
  • Wrocław
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 997
Odp: Ukraina 2013 czyli "Operacja Krym"
« Odpowiedź #17 dnia: Czerwiec 07, 2014, 13:02:08 »
15 sierpnia

Na śniadanie, dla odmiany, dostajemy jajka sadzone. Ruszamy do Lwowa.





















































W przewodniku Moniki znajdujemy namiar i udaje nam się załatwić przez telefon nocleg we Lwowie.




























Mamy miejsce w hotelu Hetman 49.81183,23.990599 za 420 hr za pokój, ze śniadaniem.








Na miejscu okazuje się, że Lwów ma problemy z wodą więc kąpać się można w godzinach...



Nic to, kąpiemy się pomimo to i wyruszamy zwiedzać starówkę. Wsiadamy w autobus i dojeżdżamy do samego centrum.








Piwo 'Stare Misto' i wódka miodowa 'Medowucha' (zwana przez Ikkyo Miodojebką) smakują jak nigdzie indziej.




Idąc przez centrum napotykamy kilka zaparkowanych motocykli, w tym jedną TDMę. Zaczepiamy siedzących obok na ławce ludzi, pytamy czyja to maszyna, jeden gość się przyznał ale entuzjazmu ze spotkania braci tedeemowej nie wykazał żadnego.
















Spacerujemy, oglądamy, niestety, wieczór szybko się kończy bo ok. godz 22:30 kelnerzy zaczynają składać stoliki i choć ogródków knajpianych jest wszędzie multum... nie ma gdzie usiąść. Możemy wejść do wewnątrz, ale nie o to nam przecież chodzi więc postanawiamy wrócić do hotelu, kupić alkohol w sklepie obok i zakończyć wieczór w pokoju.
Łapiemy taksówkę (70 hr) i w sklepie pod hotelem próbujemy kupić wódkę. I kolejny zonk: po 22h obcokrajowcom alkoholu nie sprzedaje się...


Ikkyo: Wyjeżdżając z parkingu pod Kijowem słyszę głośne strzelanie łańcucha na zębatkach. Napęd zgłasza chęć odejścia na emeryturę. Mam nadzieję,że dojadę do Piły.

Lwów jest inny..... Inny niż pozostałe miasta, w których dotąd byliśmy. Klimatyczna starówka, wieczór, prześliczne dziewczyny ubrane tak, by podkreślić swoją kobiecość sprawiają, że nie chce się myśleć o powrocie do hotelu. Kiedyś trzeba będzie znów tu przyjechać.

Mańka:  No tak, bo w hotelu czekałyśmy na Was tylko my... :P

Ikkyo
:  Kutfa! Wiedziałem, że jak wspomnę o lwowskich laskach, to będzie foch.

Lwów jest inny..... Inny niż pozostałe miasta,w których dotąd byliśmy. Klimatyczna starówka, wieczór, pasztety, straszące turystów negacją filozofii gender, emanujące na kilometr staroświeckimi ubraniami, sprawiają, że chce się myśleć o powrocie do hotelu. Kiedyś trzeba będzie znów tu przyjechać

Mańka
:  Przepadło, zostaje pierwotna wersja :D


Okolice Kijowa - Lwów ok. 500 km


Grzeci: no ale żeby Marianna antonina ???
nasza gwiazda betlejemska.. promyk nadziei , kaganek , promyczek lepszego jutro.. sama Ona .. niczym gwiazdka na tle tego kurwidołka.....
i poszła
i nadzieja umarła
larwa jedna ...

Offline Lejdi Rura

  • TDM User
  • Wrocław
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 997
Odp: Ukraina 2013 czyli "Operacja Krym"
« Odpowiedź #18 dnia: Czerwiec 08, 2014, 22:24:19 »
16 sierpnia

Dziś są urodziny Moniki. Po śniadaniu, na które można było wybrać jajka sadzone, jajecznicę lub parówki idziemy sklepu monopolowego żeby kupić coś na wieczór. I okazuje się, że przed 10h obcokrajowcom alkoholu nie sprzedaje się... Nosz...! Mówimy, że musimy, że Moniki urodziny itp., sprzedawczyni odpowiada, że nie może, bo ma tu monitoring, ale może mamy jakąś torbę? Mówimy, że schowamy flaszkę, nikt nie zobaczy. Sprzedała.

Ruszamy w stronę granicy.
















Przed granicą tankujemy jeszcze ostatni raz, wydajemy na 'miodojebkę' ostatnie hrywny a już po polskiej stronie zatrzymujemy się na bardzo obfity obiad i deser i pękamy z przejedzenia.














Następnie jedziemy spotkać się z Raffikiem i Kasią bo takie życzenie urodzinowe miała Monika :) Raffik załatwił nam fajny nocleg i zapewnił przemiły wieczór.








Ikkyo: Przy przekroczeniu granicy wpychamy się w kolejkę, tak samo, jak robiliśmy to w tamtą stronę. Ukraińskim pogranicznikom nie podoba się jednak ten sposób i stoimy na początku kolejki, a sołdat gestem typuje do wjazdu na przejście auta za nami. W pewnym momencie stawiam motocykl na środku i blokuję przejazd. Dopiero wtedy żołnierz pozwala nam wjechać na przejście. Po polskiej stronie wjeżdżamy nie zatrzymując się na znaku STOP, bo nad znakiem świeci się zielone światło. Z budki wychodzi polska WOPistka i grozi mandatem. Po chwili uśmiecha się, mówi, że sama jest motocyklistką i życzy szerokiej drogi.
Przez te tysiące kilometrów odzwyczailiśmy się od ilości znaków drogowych, jakie stosują polscy drogowcy. Na trasie ciężko spotkać słupek, który dźwiga tylko jeden znak - masakra.


Lwów - impreza u Raffika ok. 330 km.


Grzeci: no ale żeby Marianna antonina ???
nasza gwiazda betlejemska.. promyk nadziei , kaganek , promyczek lepszego jutro.. sama Ona .. niczym gwiazdka na tle tego kurwidołka.....
i poszła
i nadzieja umarła
larwa jedna ...

Offline Lejdi Rura

  • TDM User
  • Wrocław
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 997
Odp: Ukraina 2013 czyli "Operacja Krym"
« Odpowiedź #19 dnia: Czerwiec 10, 2014, 21:54:20 »
17 sierpnia

Ikkyo: Rano znalazłem plamę pod moto. Posmakowałem - słodziutki, znaczy płyn chłodzący.



Laski ubrane, a moto rozebrane, czyli sytuacja mało komfortowa.



Po prowizorycznym dociągnięciu opaski na króćcu termostatu i sprawdzeniu ilości płynów technicznych, jeszcze rzut oka na napęd i ubieramy moto i laski.











Dojazd do Wrocka bez przygód i nudny, jak życie erotyczne Jolki Rutowicz. W domu GMisiek wyczarowuje z magicznego garażu nowiuśki napęd (przysiągłbym, że oprócz napędu można tam również znaleźć rozrząd do hondy nsr 500 ;) i silnik od ORP Burza). Wieczór upływa przy wymianie napędu i piwku (tak tak - znalezione w garażu).


















Dobry nastrój psuje nam jednak wiadomość z Ekwadoru o wypadku Maxa i Wróbla. Jak okazuje się kilka dni później nie każdemu z nas udało się wrócić do domu
[ * ]
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 10, 2014, 21:58:10 wysłana przez mańka »
Grzeci: no ale żeby Marianna antonina ???
nasza gwiazda betlejemska.. promyk nadziei , kaganek , promyczek lepszego jutro.. sama Ona .. niczym gwiazdka na tle tego kurwidołka.....
i poszła
i nadzieja umarła
larwa jedna ...