No i jestem już z powrotem w domu!
Wybrałem opcję miłą i bezpieczną czyli Rumunię! Tym razem głównie Maramuresz ale dojechałem aż do Bicazu. Było wszystko co chciałem a nawet więcej. Pojeździłem odcinakami nadającymi się na Formułę 1, drogami lepszymi i gorszymi no i nie byłbym sobą gdybym kilka razy "przypadkiem" nie zjechał na manowce. Poddałem się tylko raz tj. wróciłem parę kilometrów do głównej drogi i objechałem kilkadziesiąt kilometrów. Sprzęt dostał w dupę najbardziej ale obyło się bez strat.
W Rumunii trochę jak u nas - na wsiach widać ludzi w maskach a w większych miastach jakby mniej. Żadnych problemów z powodu Covida nie było tylko kontrola graniczna H/RO trochę jakby dłużej trwała - ale bez przesady.
Maramuresz oczywiście polecam. Główne atrakcje to drewniana architektura, stroje ludowe no i oczywiście widoki i drogi. Należy wybrać się na objazd (też) w niedzielę kiedy całe wioski są ubrane na ludowo i idą do cerkwi czy kościoła. Robi to wrażenie - na ludowo baby i chłopy od oseska do starucha! O "wesołym cmentarzu" nie ma chyba co wspominać do to atrakcja międzynarodowa. Zdjęć architektury (domy, bramy, portale, szopy, stodoły, krzyże) nawet nie robiłem bo zdjęcia tego nie oddadzą - trzeba to samemu zobaczyć.
Wąwóz Bicaz nadal robi wrażenie - niestety byłem w weekend i trochę za dużo było ludzi i korków.
Z innych pozytywów to znajomość języka angielskiego (przynajmniej w restauracjach) i chwilami trochę denerwująca ostrożność kierowców (no ale to Rumunia i oczy trzeba mieć wszędzie).
Podsumowując jeśli jesteście niezdecydowani to walcie na Rumunię! Blisko, tanio i bezpiecznie!