Autor Wątek: Mazowieckie - trasa nr.1  (Przeczytany 8912 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mr.dipi

  • Gość
Mazowieckie - trasa nr.1
« dnia: Maj 11, 2009, 18:31:13 »
jako że w 2005 zjeździłem mazowieckie zamieszczam 1 relację z podróży - napisałem kiedyś ale jakoś nikt nie chciał wydrukować :P - mam też mapkę trasy i zdjęcia z wymienionych miejscowości :)



   Latem zeszłego roku wpadłem na pomysł, żeby odwiedzić swoje stare miejsce zamieszkania i pozwiedzać jego okolice. Tak, więc udałem się do Warszawy, gdzie zamieszkałem u kolegi. Po zaplanowaniu tras ruszyłem na następny dzień w pierwszą z nich.
   Pierwszym punktem był cmentarz w Palmirach. Dało mi to możliwość przejechania przez teren Kampinoskiego Parku Narodowego i pozachwycania się pięknem przyrody oraz wyciszyć się przed dalszą podróżą. Cmentarz w Palmirach jest miejscem spoczynku około 4500 osób straconych podczas II wojny światowej wśród nich również wielkie postacie polskiej inteligencji, polityki i sportu: m.in. Janusz Kusociński polski olimpijczyk. Cmentarz jest położony wśród szumiących drzew, właśnie ta cisza robi piorunujące wrażenie. Jednak nawet tu dotarł huliganizm: część metalowych tabliczek z nazwiskami (tak połowa) zostały po prostu skradzione.
Tak w lekko melancholijnym nastroju udałem się dalej w kierunku Żelazowej Woli.
   W Żelazowej Woli odwiedzam muzeum Fryderyka Chopina. Po zapoznaniu się z życiorysem naszego pianisty i obejrzeniu miejsca jego młodości postanowiłem trochę posiedzieć w parku niedaleko dworku – muzeum. Miejsce byłoby perfekcyjne aby móc się zrelaksować gdyby nie odgłosy samochodów z pobliskiej drogi. Warto zobaczyć jak nasz wielki rodak żył gdzie tworzył i dorastał. Muzeum jest dobrze zorganizowane. Wstęp jest płatny.
   Dalej ruszam w drogę, a moim celem jest Arkadia. Tu do zobaczenia jest kompleks parkowo-pałacowy. W pięknym parku można zobaczyć liczne zabytki – dowody na to, że szlachta miała jednak czasem wyczucie smaku. Można tu zobaczyć takie perełki architektury jak: Świątynia Diany : zbudowana w stylu romańskim, o klasycznych proporcjach, ozdobiona od strony zachodniej ażurowym portykiem wspartym na czterech kolumnach jońskich oraz takim samym portykiem półkolistym od strony wschodniej. Przed budynkiem znajdują się schody prowadzące do jeziora. Po ich bokach znajdują się dwie rzeźby – jedna kamienna przedstawiająca lwa, druga chyba wykonana z marmuru przedstawiająca coś na wzór sfinksa w miniaturze. Drugim obiektem jest Przybytek Arcykapłana wzniesiony na kształt sztucznej ruiny, wykonany z cegły, ozdobiony licznymi rzeźbami antycznymi oraz renesansowymi. Budynek posiada patio, otwarte arkadą i bramą w murze, krytą zagrodę i dziedziniec opasany murem oraz teraz otoczony kolumnadą. W północno-zachodnim narożniku znajduje się wieża. Trzeba przyznać że szlachta nie miała już chyba co z pieniędzmi robić – żeby budować budynek który z założenia był ruina – co za marnotrawstwo . Następnym obiektem jest Dom Murgrabiego utrzymany w stylu przybytku arcykapłana, wraz z kamiennym łukiem, domek gotycki zbudowany w stylu neogotyckim oraz akwedukt zbudowany w stylu wodociągów rzymskich, pełniący zadanie mostka nad małą rzeczką. Miejsce jest naprawdę warte zobaczenia – obiekty są dobrze zachowane a park całkiem duży – można pochodzić i odpocząć nieco pośród pięknej i zadziwiającej architektury. Wstęp jest darmowy a park otwarty jest od godziny 10.00 do zmierzchu, wszystkie budynki są pięknie i szczegółowo opisane.
   Następnym punktem znajdującym się nieopodal jest Nieborów, gdzie znajduje się zespół pałacowo-ogrodowy. Obiekt jest piękny i dobrze utrzymany. Strażnik przy bramie też okazał się miły gdyż zgodził się rzucić okiem na moto stojące pod bramą oraz żeby kask i inne duperele wrzucić do niego do budki. Na marginesie, potem jak długo nie wracałem, a on musiał już iść, jeździł na rowerze po parku i szukał mnie żeby rzeczy oddać – naprawdę spoko koleś oby więcej takich. Warto jest zwiedzić pałac w środku gdzie można zobaczyć jak żyła nasza szlachta. W środku można zobaczyć pięknie, bogato wyposażone i umeblowane pokoje. Mnie osobiście najbardziej zadziwił pokój sypialny, w którym znajdowało się łóżko długości około 150cm – jak oni się tam mieścili?! Pałac jest otoczony pięknym zespołem ogrodowym gdzie wśród licznych krzewów i kwiatów znajdują się również 2 stawy oraz liczne akcenty antyczne i renesansowe jak rzeźby, obeliski. Bardzo pięknie wyglądają krzewy tworzące pod zamkiem piękne i ciekawe wzory. Naprawdę miło było pospacerować i móc odetchnąć spokojem i pięknem tego miejsca. Oprócz samego pałacu na terenie znajdują się również inne budynki jak pawilon myśliwski, czy oranżeria. Wstęp do zespołu parkowego jest darmowy, jednak aby obejrzeć wnętrze pałacu trzeba zapłacić.
   Po opuszczeniu Nieborowa skierowałem się do Rawy Mazowieckiej gdzie można zobaczyć pozostałości po zamku książąt mazowieckich. Nie zostało tego wiele – zaledwie baszta i resztki murów. Baszta i fragment muru została całkowicie odbudowana. Reszta murów została tak jak była – gdzieniegdzie odbudowano tylko ich fundamenty. Tabliczka na baszcie głosiła że baszta jest otwarta dla zwiedzających tylko w soboty i niedziele, na dodatek od czerwca do września, tak więc nie dane mi było zwiedzić wnętrza baszty. Godzin otwarcie nie dało się odczytać – można podziękować za to lokalnym artystom którzy upstrzyli zarówno tabliczkę jak i całe drzwi różnymi rysunkami, napisami i wierszykami – a mówią że kultura młodzieży upada…
   Z Rawy Mazowieckiej wyjeżdżam na krajową 8 i zmierzam do następnego punktu mojej trasy. Teraz czeka mnie około 45 kilometrowy odcinek po głównej drodze – można poszaleć. Po tym dystansie pojawia się kierunkowskaz no Wolborz. Skręcam w prawo i wjeżdżam do Wolborza. Pałacyk którego szukam znajduje się po prawej stronie, od raz po zjechaniu z głównej drogi. Jak głosi tablica jest to pałac i park zbudowany w latach 1768-1773 według projektu Franciszka Placidiego. Dawna siedziba biskupów kujawskich. Pałac w stylu późnego baroku. Park geometryczny z tarasami, doskonałe dzieło polskiej sztuki ogrodowej. Cenny zabytek przeszłości. Pałacyk i park są ładnie utrzymane – nie udało mi się wejść do środka więc nie wiem czy w ogóle można. Na środku placu stoi pomnik, rzeźba upamiętniająca 550 rocznicę wymarszu wojsk Władysława Jagiełły z Wolborza pod Grunwald. Po zrobieniu paru zdjęć udałem się w dalszą podróż.
   Z Wolborza wyruszam do małej miejscowości zwącej się Końskie. Według mapy ma tu być do zobaczenia ruina pałacu., przy okazji ładnie pasowała mi ta miejscowość do ogólnego plany trasy. Po dojechaniu na miejsce udaje się odnaleźć ruinę i to jest chyba najlepsze słowo dla określenia tego co zobaczyłem….jednak istnieje pewna nadzieja dla tej budowli – trwały tam właśnie jakiś prace, może uda się przywrócić temu obiektowi dawną świetność. Inną rzeczą, na której można było zawiesić tu oko był kościółek – ten w o wiele lepszym stanie. Po zrobieniu paru pamiątkowych zdjęć pojechałem dalej.
   Po około 30 kilometrach wjeżdżam do małej wioski zwącej się Drzewica. Głównym celem jest zobaczenie ruin zamku. Znalezienie ich nie sprawia większego problemu – zamek w sporej części zachował się w całkiem niezłym jak na ruinę stanie. Wszystkie wieże jak i baszta wjazdowa i mury stoją na swoim miejscu. Gdyby nie to że wszystkie części drewniane zamku nie przetrwały próby czasu byłby naprawdę wielka atrakcja turystyczną. Próbuje znaleźć jakiś podjazd pod główną bramę…po paru minutach jaką małą ścieżką dojeżdżam pod bramę…wita mnie tu jakaś starsza pani stojąca w odległości około100 metrów i wykrzykująca na mnie, coś w stylu chuligani przyjechali i gdzie ja się pcham z tym motorem, jednak po spokojnym wyjaśnieniu że przybyłem pozachwycać się tym zamkiem, milknie i odchodzi. Po wejściu do środka rozumiem jej oburzenie i awersje do młodzieży... widać że odbywają się tutaj dosyć często mocno zakrapiane imprezy niekoniecznie o wymiarze rozrywkowo-kulturalnym…część murów nosiła na sobie ślady jakiś pseudo satanistów satanistów tu i ówdzie walały się butelki po wódce, piwie i innych. Pomijają ten smutny widok ruiny robią imponujące wrażenie. Można poczuć potęgę i wielkość tej budowli. Masywne mury i wieże wraz z basztą z bramą wjazdową robią naprawdę przytłaczające wrażenie. Stropy piwnic wykonane z cegły trzymają się do dzisiaj... aż szkoda że takie piękne zabytki niszczeją… Po obfotografowaniu całego miejsca ruszyłem w dalszą drogę. Miałem już wyjechać z tej miejscowości gdy w oczy rzucił mi się kościół wykonany z czerwonej cegły. Zatrzymałem się aby go obejrzeć. Kościół okazał się bardzo stary. Tablica informacyjna wewnątrz mówiła że został zbudowany w 1315 roku. Kościół posiada również bardzo bogatą historię. W 1534 roku została tu przywieziona relikwia – czaszka Św.Jana. W 1655 roku została ona zrabowana przez Szwedów. Niestety wejść można było tylko do przedsionka kościoła – drzwi do wnętrza były zamknięte. Wokół kościoła można zobaczyć parę naprawdę starych nagrobków – jeden nawet tak stary że już ciężko odczytać wyryte na kamiennej tablicy informacje. Naprzeciw kościoła znajduje się mały park w którym można zobaczyć pomnik postawiony w hołdzie żołnierzom-partyzantom 25 pułku piechoty, którzy zginęli podczas II wojny Światowej. Po zrobieniu paru zdjęć ruszam w dalsza drogę.
   Po nawinięciu około 25 kilometrów docieram do mieściny o nazwie Inowłódz. Na mapie jest znaczek mówiący ze powinny się znajdować tu ruiny zamku. Dojazd do nich jest oznakowany i nie sprawił większych kłopotów. Teren ruin jest ogrodzony małym płotkiem z bali. Nad bramą wjazdową znajduje się informacja że są to ruiny zamku Kazimierza Wielkiego z XV wieku. Zamek jest w stanie prawie totalnej ruiny – pozostały głównie fundamenty, resztki piwnic i murów. Obok ruin drewniana ławeczka i tablica informacyjna z danymi na temat miasteczka i zamku. Po zrobieniu zdjęć i odsapnięciu nieco na ławeczce ruszam w dalszą drogę.
   Przejazdem zaglądam do Spały gdzie znajduje się ośrodek centralnego ośrodka sportu (COS) zatrzymuje się na chwilę przy pomniku upamiejętniającym zabitych podczas wojny wiśniaków i drzewiarzy oraz drugim mniejszym, ku pamięci rozstrzelanych harcerek ze Spały i ich ojców wywiezionych do Oświęcimia, członków ZWZ. Po zrobieniu zdjęć ruszam w dalszą drogę do Tomaszowa Mazowieckiego.
   Mazowieckiego Tomaszowie Mazowieckim postanawiam zobaczyć rynek. Dojazd do niego do łatwych nie należał a sam rynek nie okazał się być jakimś wybitnie uroczym miejscem. Po drodze do rynku mijam parę kościołów. Uwieczniam wszystko na zdjęciach i ruszam w drogę powrotną do Warszawy, do której docieram po przejechaniu około 90 kilometrów. Była to moja pierwsza wyprawa w mazowieckie, o drugiej może kiedyś też uda mi się napisać…
    





Offline J.A.C.E.K

  • TDM User
  • Marki/Wwa
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 383
  • "Photoshop - Helping the ugly since 1988"
Odp: Mazowieckie - trasa nr.1
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwiec 16, 2009, 22:31:54 »
No fajne.
Nawet nie wiedziałem, że tyle ciekawych miejsc mam w "okolicy".
Dzięki za reportaż.
Ja.
Nie boisz się? Czasami... bardzo. Zwłaszcza w kwietniu. To dlaczego to robisz? Bo wszystko inne jest gorsze.

Offline Mycha

  • TDM User
  • Piaseczno
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 686
  • Niedzielny kierowca
Odp: Mazowieckie - trasa nr.1
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 18, 2009, 13:04:53 »
Gratulacje, rewelacyjny reportaż, naprawdę fajnie się to czyta, widać że masz talent do ciekawych opisów :).
Dziwne, że nikt nie chciał wydrukować, porównując z comiesięczną "Trasą Pana Marka" w ŚM, Twój opis jest tak samo fajny, a może i lepszy, bo świeży  :deadbandit:. Podejrzewam, że redakcja ŚM po prostu faworyzuje swoich ludzi.
Traskę po tych okolicach (Arkadia, Nieborów, potem Tum i Łęczyca, Oporów, troszkę w innym kierunku ale też raczej bliskie okolice Wawy) zaliczyłem jeszcze na DragStarze w cyklu wycieczek organizowanych przez sympatyków z klubu moto BMW. Zawsze podobały mi się takie wycieczki w bliskich okolicach, w gronie znajomych, połączone ze zwiedzaniem, cykaniem fotek i wzajemnymi konwersacjami. Takie sobotnie wyjazdy sprzyjają lepszemu poznaniu okolicy. Ja np. dopiero na moto poznałem fajne tereny w swojej okolicy, o których wcześniej nie miałem pojęcia, bo nie chciało mi się tam ruszać autem, a rowerem było zbyt daleko :).
with great power comes great responsibility