Wyprawa sie udala, wszystko oprocz pogody poszlo zgodnie z planem.Mokry i pachnacy zielem Amsterdam bardziej zaliczony niz zwiedzony :laugh:sloneczniki na zywca widzialem.piekna pogoda zaprowadzila nas nad baltyk bylo slonecznie cieplo z mnostwem ruznorakich wrazen
,Mazury jak zwykle, piekna mazurska deszczowa pogoda :laugh:nie przeszkodzila nam w czynnym wypoczynku.polecam pierogi z jagodami w Wejsunach ,poprostu wypas.Zajadalismy sie nimi przez trzy dni.teraz wiem jak smakuje jazda w mocnym deszczu i jak polskie drogi sa bezpieczne w taka pogode.Droge do Bialowiezy przebylismy w przelotnych opadach deszczu i bezustannie towazyszaca nam zielenia .piekne krajobrazy
.piekne zadupie,naprawde piekne,zwiedzone to na co czas pozwol. Z rana rura do Kazimierza.Powoli gasla w nas nadzieja na sprzyjajaca pogode,myslalem jeszcze niedawno ze wiem jak smakuje jazda w silnym deszczu :laugh:okazalo sie ze sie mylilem .Przed samym Kazimiezem z powodu nawalnicy parkujemy na przystanu,nie dalo sie jechac.po pietnastu minutach dalej jazda ,zrobilismy moze z 2 km a tu ulica zeczka sobie zaczyna plynac.w ciagu paru minut z ulicy zrobil sie wartki strumien ktury niusl ze soba kamienie klody piach itp.5 km /h na polsprzegle za samochodami,tylko modlilem sie zeby sie zaden nie zatrzymal bo gleba bedzie.woda zalewala caly silnik ,tak ok 100 m do wzniesienia,dalem rade
,do kazimieza wiezdzalismy chodnikiem dla pieszych,ulica plyna strumien .mimo tego ze troche przemoklem czulem sie szczesliwy.do rana ciuchy nam wyschly u gospodaza w kotlowni(,taki farcik ze mial kotlownie).By,By miasteczko nad Wisla, kierunek Zakopane.Pogoda zaczela w koncu dopisywac,pobyt w zakopanym uplyna na lazeniu po gorach ,jeden dzionek traska Morskie Oko ,Dolina Pieciu Stawow,wodospad,Przelecz Zawrat i w dol do Zakopanego.Byla to moja najlepsza piesza wycieczka w zyciu.Zchodzac z Zawratu zlalo nas pieknie deszczem i postraszylo piorunkami.pozniej byla Wieliczka,Krakow.Na porzegnanie z Tatrami wejscie na Giewat,sloneczna pogoda piekne widoki .I tutaj juz zaczyna sie powrot do domu lecz nie koniec podrozy.wracalismy przez Rudawe ,niezapowiedziana wizyta szybka kawka,i dalej jazda przez Ojcow do rodzinnego domu we Wroclawiu.(dzieki Siet za tego klocka ,wciaz na nim smigam).trasa Wroclaw-Leicester zrobiona na dwa razy,z deszczem po srodku.Nawinelismy 5800 km w 21 dni.koszt wyprawy ok 1800£.jest listopad ,juz zaczynaja mi dziwne mysli chodzic po glowie,chce kontynuowac przygode na dwoch kolach.ktosmi powiedzial ze przezywam kryzys wieku sredniego he he, w tym wieku ? :deadbeer:mozliwe.pozdrawiam