Wstęp
Nie jestem wytrawnym motocyklistą i prawdopodobnie to co będę opisywał dla niektórych wyda się nudne, ale ponieważ to była moja pierwsza taka podróż postanowiłem się podzielić wrażeniami
Miłego czytania
Prolog
Jako każdy większy chłopiec zawsze marzyłem po podróżowaniu motocyklem - praca w której muszę pokonywać tysiące kilometrów samochodem oraz zapowiedź chyba w 2011r zmiany przepisów zdawania prawka popycha mnie do szybkiej decyzji - robię kat. A i tak w 2012r stałem się jej posiadaczem:)
Pozostaje jeszcze zakup motocykla - oczywiście brak chroniczny brak kasy - więc nowego GS-a nie będzie - w poszukiwaniach kieruję się w stronę turystyki - może GSX-F może jednak Bandit - za poradą kumpla wybór pada na Yamahę TDM 850 4TX
Po wielo tygodniowych poszukiwaniach znajduję interesującą mnie sztukę i staję się posiadaczem Yamahy TDM 850 4TX ze Szwajcarii wyposażoną w Wingracki i centralny kufer . Na liczniku 73000 km więc chyba jeszcze polata
Kilka miesięcy później z żoną podejmujemy decyzję - na wakacje tylko Tedzią no i się zaczęło
Plan dojechać do Grecji unikając autostrad spania w hotelach ... generalnie hajda i do przodu
)
Przygotowania
W czasie przygotowań przeczytałem milion stron z poradami filmików na YouTube podpytywałem "starszych" kolegów. Nie mam wielkiego doświadczenia motocyklowego a i motocykl jest jeszcze dla mnie zagadką ( co się może popsuć ) więc staram się przewidzieć różne scenariusze
Dla testu robimy trzy dniowy przelot ze Zgierza na Słowację aby sprawdzić jak się będzie nam jeździło itd. Okazuje się że 800km i jest ok. więc działamy dalej. Dzięki mojemu przyjacielowi który mi pomagał starałem się przygotować moto własnymi siłami. Sprawdziłem co się dało Dokupiłem dwa kufry Kappa 44l każdy. Problem się pojawił z kufrem centralnym. ponieważ nie był on zbytnio pojemny trzeba było go czymś zastąpić. Z braku kasy i polskim sprytem montuję na płycie od kufra deskę akacjową 80 cm długości i postanawiam przytroczyć do niego plecak 80l /Namiot/Karimaty/ Plecak mały - jak się potem okazało rozwiązanie sprawdziło się świetnie. Z forów internetowych wyczytałem kilka tricków które mogą się przydać. Jednym z nich były chusteczki nawilżane dla dzieci - rewelacyjny pomysł który naprawdę jest pomocny szczególnie w gorących krajach i w sytuacjach kiedy jedziesz dwa dni bez kąpieli i nawet nie ma gdzie umyć rąk - ratują przed brudem i chorobami układu pokarmowego
))
Przyjaciel demontuje również ze swojego Transalpa Dleflektor który świetnie się sprawdził pożyczam od niego trochę kluczy świece dokupuje dojazdówkę w sprayu - Sprzęt skompletowany
Dzień wyjazdu
Nadchodzi dzień wyjazdu pakujemy wszystko na motocykl kufry plecaki sprawdzamy czy wszytko jest dokumenty zielone karty do moto - wszystkie dokumenty pakujemy w foliowe torebki aby w razie deszczu nic nie zamokło
Oczywiście jak to ja zaliczam pierwszą niegroźną parkingówkę - zapamiętać - przed postawieniem motocykla sprawdzić czy stopka jest wysunięta
)))
A więc pełni nadziei stratujemy
Dzień pierwszy
Pierwszego dnia ponieważ wyjechaliśmy stosunkowo późno dolatujemy na Słowację
W jakimś miasteczku spotykamy mieszkańców spijających wódeczkę pod osiedlowymi domkami nisko-piętrowymi oczywiście nie ma problemu aby na przeciwko w pobliskim małym sadzie rozbić namiot co czym prędzej czynimy - przecież jutro jeszcze tyle drogi
Dzień drugi
Drugi dzień pędzimy ze Słowacji do Węgier
Na Węgrzech spotykamy polskiego kierowcę tira który również jeździ motocyklem za jego radą rezygnujemy z jazdy przez Serbię i kierujemy się na Rumunię
Ponieważ kolega u którego mieliśmy spać w Budapeszcie jest nieosiągalny kierujemy się na przejście graniczne Węgry/Rumunia
Ponieważ jedziemy już drugi dzień bez kąpieli decydujemy żeby znaleźć stacje benzynowa z prysznicem aby się wykąpać - niestety jak na złość nic takiego nie spotykamy
Po drodze napotykamy Hotel ze stadniną koni postanawiamy więc zapytać czy może jakoś udostępnią nam trochę ciepłej wody do kąpieli
I tu zaskoczenie - dostajemy kluczyk od pokoju hotelowego z informacją że bezpłatnie możemy korzystać do woli z dobrodziejstwa łazienki
Wykąpani i z nowymi siłami pędzimy dalej. Zatrzymujemy się dopiero za granicą Rumuni gdzie na stacji benzynowej rozbijamy namiot
Dzień trzeci
Trzeci dzień to przelot przez Rumunię i część Bułgarii
Widoki nie zachęcają do zatrzymywania się. Wszędzie bieda brak elektryczności chude konie ciągające wozy - choć widzimy też niezłe samochody a i motocykl czasem jakiś przeleci
Do tego w Rumunii mieliśmy bliskie spotkanie z policją która zatrzymała nas za przekroczenie prędkości. Było to o tyle śmieszne że nagrali nas na wideo rejestrator z przodu w pewnym miasteczku i nawet nie próbowali nas zatrzymywać ponieważ przekroczyliśmy prędkość dość nieznacznie. Niestety dla nas zatrzymaliśmy się kilkanaście kilometrów dalej żeby odpocząć a radiowóz akurat wracał na komisariat :/ więc się zatrzymali i wlepili nam mandat na ok 130 Lej. Na szczęście nie zabrali nam żadnego dokumentu a mandat kazali opłacić na najbliższym komisariacie - posłużył do odpalenia grilla
)))
W Bułgarii dzięki uprzejmości okolicznych mieszkańców odnajdujemy coś w rodzaju ośrodka wypoczynkowego. Za 30Euro udaje nam się wynająć pokuj z łazienką i ... klimatyzacją - która po trzech dniach jazdy w temperaturach bliskich 35C-40C jest zbawcza
Dzień Czwarty
Czwarty dzień to już upragniona Grecja
Wieczorem dojeżdżamy do miasta Kavala i stąd rozpoczynamy podróż przez Grecję
Na pobliskim Campingu spotykamy polską parę która na GS-ach robiła już 10000km przez Rosję i Gruzję
W Kavali spędzamy dwa dni trochę zwiedzamy miasto trochę się byczymy na plaży
Następnie kierujemy się do Thessalonik
Dzień Szósty
Thessaloniki - więc zwiedzanie miasta i obowiązkowy obiad grecki
w końcu coś innego niż konserwa i jogurt z bułką
Podczas pakowania się w dalszą podróż gdzie mieliśmy się kierować na Ateny spotykamy greka na Hayabusie za którego radą zmieniamy trasę z Aten i obieramy kierunek Chalkidiki i wybieramy środkowy półwysep - najmniej niemieckich turystów i najładniejsze widoki
Dzień siódmy
Siódmego dnia pędząc na Ateny zahaczamy o Meteory i Delfy
Zdjęcia mówią same za siebie
Po drodze znajdujemy kolejny camping i odpoczywamy kolejne dwa dni
Spotykamy się tam z bardzo miłym przyjęciem i uprzejmością przebywających tam greków
Wypożyczają nam grilla i pomagają jak mogą więc czujemy się tam świetnie aż szkoda wyjeżdżać ale cóż przygoda czeka więc pakujemy się i lecimy dalej
Dzień dziewiąty
Dziewiątego dnia dolatujemy do Aten
Chyba nie muszę opisywać zdjęć
))
Pozostajemy tam tylko jeden dzień i dalej pakujemy manaty i pędzimy lecimy na Patrę
Dzień dziesiąty
Dziesiąty dzień docieramy do Patry i odpoczywamy następne dwa dni
Mamy szczęście w nieszczęściu - okazuje się że podczas naszego pobytu drugiego wieczoru odbywa się Greckie wesele
Mamy okazję pooglądać jak się bawią Grecy przy muzyce - nieszczęście polega na tym że następnego dnia mamy wyjeżdżać a impreza trwa mniej więcej do 5 rano Krzyczący i śpiewający grecy nie dają pospać. Ale cóż zrobić toć my jako Polacy wiemy jak się bawić więc śpimy dwie godziny i pakujemy się w dalszą podróż
Dzień jedenasty
Dnia jedenastego przekraczamy największy most wiszący na świecie w Patrze i zaczyna się nasza podróż powrotna
Tym razem decydujemy się na podróż przez Macedonię/Serbię/Węgry/ Słowację do polski
Docieramy do Macedonii miasto Kumanovo gdzie znajdujemy mały przydrożny Hotelik w którym dostajemy mały pokoik który jest obrazem nędzy i rozpaczy ale jest prysznic i kawałek łóżka odpoczywamy więc i przygotowujemy się na następny ciężki dzień
W planach przejazd przez całą Serbię docelowo Węgry miasto Szeged
Dzień dwunasty
Dwunasty dzień mija nam na jeździe przez Serbię
W połowie drogi na jednej ze stacji benzynowych spotykamy Dominika z warszawy na Suzuki V-Strom który również wraca do Polski niewiele myśląc wracamy więc razem na dwa motocykle do samej Słowacji gdzie się rozdzielamy ponieważ my jeszcze mamy plan przejechać przez Białkę Tatrzańską
Dzień trzynasty
Trzynasty dzień lecimy razem z Dominikiem przez Węgry gdzie również śpimy pod chmurką na jednej ze stacji benzynowych
Dzień czternasty
Pożegnaliśmy się już z Dominikiem który poleciał dalej my natomiast podróżujemy dalej przez Polskę
Niestety okazuje się że w Białce Tatrzańskiej nie ma dla nas miejsca do spania Decydujemy się zatem dotrzeć ok 150km dalej do Pszczyny do naszego kumpla który decyduje się nas przenocować. Oczywiście Polska przywitała nas padającym deszczem. Jedziemy więc przez dwie godziny w rzęsistym deszczu ale jakoś docieramy szczęśliwie do Darka u którego okupujemy łazienkę z wieeeeelką wanną
. Następnego dnia docieramy do domu
Tak udało nam się przejechać 5500km przejechać przez siedem krajów starą wysłużoną TDM-ką która sprawowała się świetnie. Może trochę dużo spalała no ale była przeciążona może spaliła za dużo oleju bo ponad 4L ale cóż już taki jej urok ale bez problemu dowiozła nas przez te kilometry więc spisała sie na medal
W przyszłym roku pewnie też się gdzieś wybierzemy a teraz ..... trzeba wykąpać motora
Mam nadzieję że może komuś mój tekst pomoże podjąć decyzję o wyjeździe. Może ktoś pomyśli jak oni dali radę to dla czego nie My no i dobrze trzeba spełniać swoje marzenia
Gdy kupowałem motocykl - mówili że za duży i pewnie nie dam rady na nim jeździć -DAŁEM RADĘ. Mówili że na pewno nie dojedziemy do Grecji że się rozsypie że ja nie wytrzymam fizycznie żebym odpuścił - Daliśmy radę i niech sobie mówią. Im więcej mówią że nie dam rady tym dalej pojadę
Filmik z wyjazdu:
https://www.youtube.com/watch?v=RXuZ8bw20PwŁukasz i Iwona Ziółkowscy